Krótka relacja z 8-go Rajdu Granicznego, 13 maja 2018 r. (zdjęcia - Jacek Orłowski)

Jak co roku, w trzecią niedzielę maja, przed bramą cmentarza w Lubiczu Górnym, zjawiła się o godz. 9-tej grupa osób gotowych do rajdu.

W tym roku, na trasę ósmego już Rajdu Granicznego ruszyło 13 osób.

Pogoda była piękna! Ciepły kwiecień przyspieszył wegetację i 13 maja było już naprawdę zielono. 

Las pełen zapachów. Kwitły czeremchy, lilaki i konwalie, napełniając las intensywną wonią.

Pierwszy, dość monotonny etap rajdu pokonaliśmy szybko i po godzinie marszu zbliżyliśmy się do mokradeł w Oborach, które chwilowo przestając być mokradłami, pokryły się osiedlami domów jednorodzinnych. Budowa domów i płotów zniszczyła część granicznego rowu w tych okolicach. 


Omijając podmokłe nadal pastwiska, przez które przebiega granica,

poszliśmy wśród kwitnących konwalii na cmentarz pomennonicki ulokowany na wydmie ponad mokradłami.


Gdy dotarliśmy do 'Dębu Przemytników' (blisko 4,5 m obwodu), aby zrobić przystanek,


spotkała wędrowców bardzo miła niespodzianka. Znany już stałym bywalcom rajdu pan Edward Homa, emerytowany leśniczy, czekał na nas z ciepłym chlebem, smalcem i pachnącą drożdżówką.

Wszystko wykonane i podarowane przez złotoryjskiego piekarza pana Gabriela Anusiaka. Byliśmy uradowani i wzruszeni. Obydwu Panom bardzo dziękujemy! Podczas gdy my raczyliśmy się wypiekami, Pan Edward raczył nas leśno-myśliwskimi opowieściami. Szkoda, że nie mieliśmy więcej czasu.


Ruszyliśmy dalej, pokonując na tym etapie rajdu, odcinek bardziej 'terenowy'. Granica przez następne kilka kilometrów biegnie lasem, wywijając niesamowite 'wygibasy'. Tak, jakby ktoś rysując linię graniczną zapomniał cofnąć palców znad linijki.
Na terenie osiedla Nowy Świat rowu granicznego już nie widać. Został całkowicie zasypany przez buldożer wyrównujący teren pod nowe domostwa.

Mokradła Nowo-Światowe wyjątkowo ominęliśmy drogą, ponieważ zaawansowana wegetacja pokrzyw i nawłoci uniemożliwiła tym razem przejście wzdłuż napełnionego wodą rowu granicznego. Po przekroczeniu rzeczki Młynówki odpoczęliśmy nad brzegiem jeziora Dzikowskiego, a po krótkim odpoczynku umieściliśmy nową kartę na tablicy przy szosie Złotoria – Osiek.


Rajd zakończył się na nadwiślańskiej wydmie, na której przed 100 laty stała ostatnia rosyjska strażnica graniczna (kordon) po tej stronie Wisły.

Do zobaczenia za rok!